Świstoklik.

sobota, 30 maja 2015

Rozdział 2. Nowa Ścigająca.

 Szedł korytarzem z huncwockim uśmiechem na twarzy. Rozglądał się za kolejną dziewczyną do odhaczenia z listy. Minął grupkę rozchichotanych dziewczyn rzucających mu tęskne i pełne miłości spojrzenia. Tą już miał - brunetka. Tej na liście już nie ma - blondynka. Mówiąc szczerze był bardzo wybredny jeśli chodzi o dziewczyny na dłużej, bo jeśli chodzi o jedną noc, to wystarczyła mu pierwsza lepsza - byle by jej na liście już nie było.
 W czwartej klasie założył się z Syriuszem, że będzie chodził z każdą uczennicą Hogwartu. Każdy z nich miał kartkę z powypisywanymi imionami, nazwiskami oraz domami każdej uczennicy. Jak na razie mieli remis, ale i tak James uważał, że taki wynik nie utrzyma się długo, zważywszy na sposób życia Łapy. 
A właściwie gdzie jest Łapa? - pomyślał. - Pewnie z tymi dziewczynami z naszego rocznika. Z tą McDonald i tą..jak jej tam było... Jones? Nie ważne. I tą rudą...hm.. tą z tymi obciachowymi kokardkami... Evans... chyba... tak to na pewno Evans! - odpowiedź nasunęła mu się sama - A właśnie coś jej w tym roku nie widziałem... - zamyślił się. 
 Jego wzrok padł na grupkę dziewczyn o których przed chwilą myślał. Jednak nie ma z nimi Syriusza. Stanął w pół kroku, widocznie coś sobie uświadamiając. No jasne! Przecież nie miał jeszcze żadnej z nich. Dziewczyny siedziały na ławce w korytarzu widocznie nad czymś intensywnie rozmawiając. Po ich minach można było wyczytać przejęcie i zdenerwowanie. Zrobił kilka kroków do przodu, chcąc być ich bliżej i móc zwrócić na siebie ich uwagę. 
 Do jego uszu dobiegł melodyjny śmiech, który należał do rudowłosej Gryfonki z zielonymi oczami. James właśnie zrozumiał, że to na pewno ta Evans, tylko nie mógł pozbyć się wrażenia, że wygląda inaczej. Rude włosy falami opadały na jej plecy, a zielone oczy patrzyły z uśmiechem na Emily. Widocznie zmieniły temat, gdyż nie miały już poważnego wyrazu twarzy. Pani Prefekt uśmiechnęła się promiennie, a z niewyjaśnionych powodów serce Szukającego przyśpieszyło biegu. 
- Lily, spróbuj. Może się dostaniesz. - James był już wystarczająco blisko Gryfonek, aby usłyszeć ich rozmowę. 
- Ale mi się na pewno nie uda... - rudowłosa uśmiechnęła się krzywo. 
 James właśnie obrał cel. Emily jest za cicha, McDonald za bardzo przypomina jego damską wersję. Evans będzie idealna. Szybkim krokiem podszedł do ławki na której siedziały i usiadł obok Evansównej. 
- O czym rozmawiają piękne niewiasty? - zapytał nonszalanckim tonem, uważnie obserwując dziewczynę o rudych włosach, która jak się okazało miała na imię Lily. 
- Na pewno nie o tobie. - powiedziała z nutką złośliwości McDonald.
- Och, widzę, że ktoś wstał z łóżka lewą nogą. - James przeczesał wolną ręką swoje kruczoczarne, sterczące na wszystkie strony włosy.
- Nie wiedziałam, że znasz mugolskie powiedzenia... - do wymiany zdań, bo inaczej nazwać się tego nie dało, wtrąciła się Lily.
- Oj, dużo o mnie nie wiesz... - zaczął swoją wyuczoną kwestię Szukający, swoim miłym i szarmanckim tonem. Mary znała ten ton. Tyle razy słyszała jak ten oto chłpak, czaruje tym tonem wszystkie uczennice Hogwartu. Pomimo swojej lekkiej nienawiści, pomieszanej z czystą przyjaźnią, znała ich lepiej niżby można było pomyśleć.
- I co myślisz, że chcę się dowiedzieć? - zapytała zaczepnie Lily.
- No wiesz... ja mam wolny wieczór, ty raczej też... no to co mała randka? - Posłał jej huncwocki uśmiech. Było to jak wiadro zimnej wody, wylanej jej na twarz.
- Jestem zajęta. - warknęła i wstała z ławki, po czym skierowała się do Wieży Gryffindoru. Po chwili dołączyły do niej jej przyjaciółki, a James siedział tam gdzie wcześniej patrząc na miejsce gdzie przed chwilą zniknęła rudowłosa. Z niewyjaśnionych powodów Szukający uśmiechnął się szeroko, a jakaś czwartoklasistka pisnęła, myśląc, że to do niej. Pokiwał z rozbawieniem głową, po czym puścił jej oczko, a ta zarumieniła się i zdecydowanie szybciej odeszła. James nigdy nie rozumiał psychiki dziewczyn i tego jak reagowały na niego, bądź Łapę. Zachichotał, gdy przypomniał sobie pierwszy raz kiedy ci obaj Gryfoni stali się popularni.
 Dwaj drugoroczni Gryfoni szli właśnie na eliminacje do gryfońskiej drużyny quidditcha. Byli do siebie nienaturalnie podobni, nie licząc drucianych okularów na nosie jednego, oraz innych kolorów oczu. Obaj mieli kruczoczarne włosy i byli takiego samego wzrostu, co już dla mniej zaawansowanego obserwatora, oznaczało, że są tacy sami. Natomiast bardziej zaawansowany obserwator z pewnością zauważyłby wyniosłą postawę obojga chłopców, ogromne zamiłowanie do quidditcha, pewność siebie, która w przypadku obu chłopców wyglądała trochę jak bezpośredniość i arogancja, charakter buntownika i rozrabiaki. Dopiero zaczął się rok szkolony, a oni już chyba mieli po dziesięć szlabanów, za wykręcanie kawałów staremu woźnemu - Filchowi. Chłopcy byli znani w szkole z tych właśnie kawałów i nadzwyczajnego talentu do Transmutacji i Obrony Przed Czarną Magią, gdzie, nie licząc trzech dziewczyn z tego samego domu, byli najlepsi z grupy. Cechą znaczącą obu była nienawiść do Ślizgonów, a w szczególności jednego - Severusa Snape'a. Był to chudy chłopak z wiecznie przetłuszczonymi włosami. Wywoływał u chłopców odrazę, nie tylko z powodu wyglądu, ale i dziwnego zachowania i nienaturalnej przyjaźni z Lily Evans. Chłopcy nie mogli zrozumieć jak taka dziewczyna jak ona może nawet rozmawiać z kimś takim! To takie nienaturalne...
 Szybkim krokiem weszli na boisko, gdzie stali już wszyscy chętni na dane miejsce. James od zawsze wiedział, że na inne miejsce niż Szukający nie pójdzie, więc szybko stanął w odpowiednim rządku chętnym. Natomiast Syriusz nie mógł się zdecydować... z jednej strony chciał być Ścigającym i rzucać kaflę, a z drugiej strony chciał je właśnie odbierać. Po długich zastanowieniach stanął w rzędzie osób chętnych na miejsce Ścigających. 
 Pierwsi do eliminacji poszli właśnie Ścigający. James cały czas trzymał kciuki na przyjaciela, z którym niesamowicie się zżył. Wyciągnął ręce do góry, aby pokazać mu, że liczy na to, iż mu się uda. Energia Gryfona, która poszła na ściskanie kciuków nie poszła na marne. Jak się okazało młody Black, ma nie wyobrażalny talent i dostał się jako pierwszy. Ówczesny kapitan był niesamowicie zdziwiony takim obrotem sytuacji, ponieważ chłopak perfekcyjnie latał na miotle. Właśnie przez Syriusza drużyna pozbyła się Micheala Hubbinsa, chłopaka który przez sześć lat grał na pozycji ścigającego, lecz jak się okazało Syriusz był lepszy. Drugim Ścigającym stała się Mary McDonald, a trzecim Matthew Perkins, czwartoklasista.
 Następni do testów przystąpili Pałkarze, gdyż w tamtym roku bracia Prewett skończyli szkołę, więc nie było pałkarzy. Jak się okazało miejsce Prewett'ów zajęli Jonatan Jerkins i Simon Jones- starszy brat Emily. Testów na obrońcę nie było, gdyż kapitan drużyny właśnie taką pozycję zajmował.
 I nadszedł ten moment. Zaczęły się eliminacje na Szukającego. Nogi Jamesa stały się jak z waty, a ręce całe dygotały. Wiedział, że bardzo dobrze lata, ale mimo wszystko cały był zestresowany. Wszyscy konkurenci chłopaka, byli co najmniej czwartoklasistami, jedynie młody Potter się wyróżniał. Niezmiernie lubił był w centrum zainteresowania, przez co wzrok wszystkich widzów nie przeszkadzał mu, a jedynie dodawał odwagi i potrzeby bycia najlepszym. 
 Tak się złożyło, że James został jako ostatni do sprawdzenia. Obecny kapitan uważał, że ten drugoroczniak i tak się nie dostanie, więc więc ma co się nim przejmować. Uważał, że jest słaby. 
 Lecz prawda była zupełnie inna.
Poderwał się w górę i z wielkim zaangażowaniem szukał wzrokiem Złotego Znicza, gdyż tak wyglądały eliminacje na Szukającego. Nagle jego wzrok pochwycił złoty błysk, a piękna, słoneczna pogoda sprzyjała szybkiemu złapaniu piłeczki. Poszybował jak błyskawica w jego stronę, nie spuszczając przy tym z niego wzroku. Dopiero po chwili zorientował się, że leci wprost na ziemie i prawdopodobnie, się z nią zderzy. Kilka stóp od ziemi poderwał się do góry, łapiąc przy tym widowiskowo Znicza. W czasie jego lotu, liczba widzów robiła się coraz większa. Stanął na ziemi i z szerokim uśmiechem podszedł do kapitana. Wyciągnął rękę i wcisnął w jego dłoń złotą piłeczkę. 
- Gratulacje, jesteś nowym Szukającym drużyny Gryffindoru. I jestem pod wrażeniem Zwodu Wrońskiego. - poklepał go po plecach, a później odszedł w stronę szatni. Po chwili do zszokowanego Jamesa podbiegł czarnowłosy chłopak i przytulił go po męsku. 
- Wiedziałem, że się dostaniesz. - powiedział poważnie Syriusz. - Jesteś świet... - nie było dane mu dokończyć tego komplementu, gdyż podbiegła do nich chmara rozchichotanych dziewczyn, nie tylko z domu Lwa i chłopaki, którzy pogratulowali nowym członkom drużyny. 
 Zachichotał pod nosem. Nagle ktoś się do niego przysiadł i zarzucił rękę na ramię.
- Właśnie umówiłem się z najgorętszą Krukonką w Hogwarcie. - powiedział zadowolony Łapa.
- A jak ma na imię? - zapytał zaczepnie Rogacz.
- Bethany.. a może to była Jo... mniejsza z tym... - mchnął ręką wymownie. - A ty co tutaj tak się śmiałeś?
- Nie uwierzysz jak Ci powiem! - krzyknął z udawanym oburzeniem Okularnik.
- No dawaj.
- Chciałem się umówić z taką jedną, ale mnie spławiła... - zrobił minę zbitego psa, kiedy usłyszał śmiech swojego przyjaciela, do złudzenia podowbnego do szczekania psa.
- Wyszłeś z wprawy, czy co? - zapytał z szerokim uśmiechem Syriusz. - A tak wogóle kto to, ta cudowna niewiasta, która odmówiła mojemu przyjacielowi? - spojrzał z rozbawieniem na brązowookiego chłopaka.
- Lily Evans. - mruknął, a Łapa wypluł Sok Dyniowy, którego wcześniej nie zauważył James.
- Ty chciałeś się umówić z moją przyjaciółeczką? Ty przecież nie masz u niej szans... - zaśmiał się na cały głos. Młody Black miał tendencje co głośnego i długiego śmiechu.
- Zobaczysz, że będzie moja. Znam ten typ... poudaje trochę, że ma mnie daleko w poważaniu, a znając życie teraz wymyśla z przyjaciółeczkami, gdzie będzie nasz ślub. - przeczesał ręką włosy.
- No nie wiem, nie wiem. - szepnął.
- Ona ma się we mnie nie zakochać? Patrz. - James posłał jakieś piątorocznej Puchonce buziaka, a ona natychmiast zemdlała. - Widzisz Łapo? - prychnął Rogacz.
- Tylko się nie zdziw. Choć zaraz są eliminacje do drużyny, chociaż trochę się pośmiejemy. - mruknął Black i poszedł w stronę Wieży Gryffindoru.

~*~

  Trzy Gryfonki szybkim tempem szły w stronę boiska do quidditcha. Dwie z nich trzymały w rękach nowiutkie modele mioteł, a trzecia na wpół otwartą książkę. Jedna z nich miała nie małe wątpliwości, czy dobrze robi. Ale w ciągu tych pięciu lat zrozumiała, że z zdeterminowaną Mary, nie ma sensu walczyć - bo i tak się przegra.
 Rozdzieliły się dopiero przy wejściu na trybuny, gdyż Emily chciała popatrzeć, jak sobie jej rudowłosa przyjaciółka radzi. Popierała Mary. Ona również wiedziała, że Lily ma bardzo duży talent, który nie może się zmarnować.
 Mary stanęła za kapitanem, gdyż ona miała już stałe miejsce w drużynie. Po chwili dołączyli do niej dwaj Huncwoci. Widocznie nie zauwżyli Rudej, gdyż jeszcze nie zrobili miny zdziwienia i głębokiego szoku.
 Lily stała na samym końcu wielkiej grupy, ciesząc się, że nikt jej nie widzi.
- Wszyscy, poniżej 2 roku schodzą z boiska. - krzyknął kapitan, a kilku pierwszorocznjaków głośno jęknęło i ślimaczymi ruchami zeszli z boiska. Dopiero po chwili zrozumiała, że to właśnie przed nią stali ci młodzi Gryfoni. Już miała ukryć się za jakimś wyższym chłopakiem, lecz usłyszała głos jej przyjaciela.
- Czy mnie moje pięne oczy nie mylą? Czyż to nie Ruda?! - Syriusz wyrósł przed nią jak z ziemi, z szeroko otwartymi oczami. Przyłożył jej rękę do czoła. - Ruda? Ej, słuchajcie, ona nie ma gorączki! - krzyknął wystraszony. Po chwili obok niego pojawili się i James, i Mary.
- Evans! - głos Pottera rozniósł się hukiem po boisku i nie byłaby zdziwiona, gdyby słychać było w Zakazanym Lesie. - To ty umiesz wsiąść na miotłę? I nie spaść, odbić od ziemi? - zapytał z zdziwieniem.
- Nawet nie wiesz jak dobrze. - posłała mu oczko Mary.
- Ej, słuchajcie trzeba zrobić eliminacje! Ścigający, na miotły! - krzyknął Michel, bardzo przystojny Prefekt Naczelny a Mary, wraz z Łapą 'wyfrunęli' w niebo. Lily przełknęła głośno ślinę. Jeśli jej się uda, to będzie szybować w powietrzu wraz jej przyjaciółmi. - A teraz po kolei... O! Najpierw Evans! Na miotłę już! - krzyknął, po czym oboje poderwali się w górę.
- Wow, Ruda! Jeszcze siedzisz! - znała ten głos... tylko jedna osoba nazywałą ją w ten sposób.
- Łapciu, ty ogólnie mało o mnie wiesz... - posłała mu buziaka w powietrzu.
- Evans, Black nie flirtujcie! Evans zasady są takie: ty wraz z nimi - gestem głowy wskazał na dwójkę jej przyjaciół - łapiecie kafla i rzucacie. Wy znacie zasady... ona ma rzucać! Więc zaczynamy! - okrążył wszystkie kręgi i czekał na pędzącą w jego stronę rudowłosą. Oczy Pottera, który postanowił obserwować wszystko z góry, były jak galeony. Był pod wrażeniem talentu dziewczyny. Jak się okazało wykonała 9 celnych i 1 nietrafionego. Było to najlepszym wynikiem z wszystkich startujących na Ścigających Gryfonów.
 Jak się okazało nowym Ścigającym była właśnie Lily, czego Mary nie mogła zostawić bez świętowania. Zorganizowała małe kameralne przyjęcie w ich dormitorium. Były same - Lil, Em i Mary. Mogły w spokoju porozmawiać i możliwe zakończyć listę najprzystojniejszych Gryfonów.
 Następnego dnia, informacja o tym kto został nową Ścigającą była znana przez cały Hogwart. Nikt nie rozumiał jak Pani Prefekt wogólę chciała takim czymś zostać.
 Najbardziej dotknęło to Severusa, gdyż czuł się oszukany i zdradzony. Uważał, że Lily teraz również będzie nim gardzić. W prawdzie byli przyjaciółmi, ale Lily ostatnio mało czasu z nim spędzała. Widział ją codziennie i bał się, że ją straci. Cały czas widział ją w towarzystwie drużny Gryfonów, razem z Mary i Emily oraz z kimś o kim by nie pomyślał- Huncwotami. Żałował, że nie jest Gryfonem... wtedy byłby blisko niej. Był zdziwiony kiedy zobaczył  ją w tym roku. Nie było tych słodkich kokardek, czy też spódnic do stóp. Teraz widział, jaka ona jest piękna. Jej rude włosy i zielone oczy, oraz ponętne czerwone usta. Z jego miejsca w Sali do OPCM było ją było doskonale widać i znów niestety siedziała z tymi...Gryfonami. To chyba ta wariatka Jones. - pomyślał. Nigdy nie lubił przyjaciół Lily, uważał, że oni ją niszczą... a dowód tego widział na własne oczy! To on namawiał ją do noszenia kokardek i innych tego typu rzeczy. Wiedział, że jeśli tak będzie się ubierać, to żaden chłopak się nią nie zainteresuje i będzie jego. Tylko jego. Lecz niestety musiała tak się zmienić... To na pewno przez tą McDonald! Ja sobie pogadam z Avery'm... niech się zabawi. - uśmiechnął się złośliwie pod nosem.
 W tym samym czasie rudowłosa Gryfonka pisała notatki z lekcji, uważnie słuchając wszystkiego czego mówi profesor Cox. Był to bardzo dobry auror z wieloletnim doświadczeniem. Bardzo dobrze umiał nauczać. Już po tych dwóch tygodniach umieli bardzo dużo.
 Nagle Lily poczuła ukłucie na ramieniu i zobaczyła karteczkę leżącą blisko jej ręki. Wzięła głęboki oddech i rozejrzała się po klasie. Jej uwagę przykuł ciemnowłosy Ślizgon i uśmiechnęła się do niego serdecznie, po czym przeniosła wzrok na Huncwotów, którzy z dziką intensywnością wpatrywali się w nią. Wzięła do ręki kartkę, po czym ją rozwinęła.
Umówisz się ze mną,Evans? 
Uśmiechnęła się po nosem i na drugiej stronie tej kartki, coś napisała.
Nigdy. 
Kolejna karteczka przemknęła przez salę.
- Panno Evans, Panie Potter romanse proszę zostawić na później. - powiedział swoim spokojnym tonem profesor Cox.
- Ale my... - zaczęła się bronić Lily.
- Już dobrze, dobrze... Wiem jak to jest być młodym i zakochanym... - rozmarzył się nauczyciel, cała klasa cicho zachichotała - a teraz wracamy do temu zajęć... Zaklęcie Patronusa... - lekcja ciągnęła się dalej. Nikt nie zauważył jak rudowłosa Gryfonka z rozmarzoną miną wpatruje się w tablice.

~*~*~*~*~*~*~

Rozdział wyszedł taki nijaki... ale przyżekłam sobie, że dodam go sobie przed moją wycieczką klasową do Budapesztu. Następny pojawi się w... piątek? Tydzień wolny, więc będę mieć dużo czasu. Tak, tak wiem nie wyszedł mi... Czekam na komentarze! :D
Ps: Literówki mogą się pojawić, gdyż pisałam na telefonie... A ja niestety, nie umiem wyłapywać błędów...

4 komentarze:

  1. Witam!
    Jak widzę postanowiłaś postawić na kreatywność i co raz bardziej mi się to podoba! Nigdy nie lubiłam Snape'a, ale teraz zaczyna mnie już wku*wiać.
    Zachowuję się jak zwykły, egoistyczny dupek! Jak coś się stanie Mary (ją średnio lubię, ale to w końcu Gryfonka, więc jesteśmy z jednego domu (xd) ) to go zabiję! I co z tego, że jest postacią fikcyjną i nie żyję? Wskrzeszę go i znowu zabiję! No, ale przecież nie powinnam się skupiać na moich planach na przyszłość tylko na rozdziale! Także, więc ta wersja Lily jest cudowna! Brakuję mi trochę tego, że nie ma jakiś ciętych ripost. Wtedy ciekawiej, by się czytało. Rogacz taki pies na baby xd Nienawidzę, gdy ktoś traktuję tak dziewczyny nawet jeśli są głupie i naiwne. One nie są przedmiotami!!! Wybacz, po prostu no... Należę raczej do grupy zagorzałych feministek, więc... Musisz się reklamować!!! Zero sensu, wiem.
    Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
    Selene Neomajni

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na rozdział 4!
    http://adrianna-ocalic-istnienia.blogspot.com
    Selene Neomajni

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem to ciągłe mdlenie dziewczyn na widok Pottera było takie trochę nierealistyczne. Zemdleć wcale nie jest tak łatwo, nawet na widok największego ciacha w szkole ;).
    Podoba mi się sposób, w jaki kreujesz bohaterów. Są inni niż na większości blogów. Fajnie, że Lily nie jest typową kujonką, tylko ma jeszcze inne talenty. No i pomysł z zakładem chłopaków, który z nich zaliczy więcej dziewczyn, jest genialny.
    Mimo wszystko trochę szkoda mi Severusa. Zależy mu na przyjaźni z Lily, ale nie potrafi zatrzymać jej przy sobie normalnymi metodami...
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyszłeś - NIEBAWIDZĘ gdyvktoś tak mówi lub, co gorsza, pisze. WYSZEDŁEŚ to poprawna forma. On WUSZEDŁ, ona WYSZŁA. Nie chcę wyjść na jakiegoś nerwowego krytyka, zwyczajnie to często spotykany i kolosalny błąd.
    Było trochę powtórzeñ, czasami mieszałaś czasy, ale poza tym tekst jest bardzo dobry. Mam zasadę, że nie czytam opowiadań o Jily, gdzie opisany jest cały piąty rok, ale zobaczyłam, że w planach masz jedynie 13 rozdziałów i postanowiłam przeczytać :3 No nic, lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń