Zastanawiała się jak to się stało, że pozwoliła mu się do siebie zbliżyć. Nie chciała zostać uznana za łatwą. Bała się, że po tym co się stało, będzie coraz bardziej -o ile to możliwe- chciał się do niej zbliżyć. Jej pukładane życie legło w gruzach za sprawą tego jednego wydarzenia.
Nie chciała się do tego przyznać, ale podobało jej się to. Najlepsze w tym wszystkim było to, że rudowłosa obwiniała za wszystko swoje różowe kokardki, których pozbyła się z myślą właśnie o powodzeniu.
~*~
Brunetka siedziała uśmiechnięta w Pokoju Wspólnym. Nic nie świadczyło o tym, że jej 'nocny humor' nadal na nią oddziałowywał. Patrzyła z uśmiechem na czwórkę Huncwotów siedzących na kanapie blisko niej. Cały czas śmiali się w głos powodując przy tym, że każdy Gryfon tam obecny miał wyśmienity humor. Tak właśnie działała ta czwórka uczniów Hogwartu - umiała poprawić każdemu samopoczucie bez większego wysiłku.
Oparła głowę o fotel, po czym zamknęła oczy.
W tym samym czasie do Wieży Gryffindoru weszła ciemnowlosa dziewczyna. Była to osoba bardzo ładna, której życie właśnie obróciło się do góry nogami.
- Panno McKinnon to jest Pokój Wspólny twojego domu. O! Pan Lupin, jako prefekt, powinien pani wszystko wyjaśnić. Panie Lupin... - podeszła do zdziwionego chłopaka - mógłby pan oprowadzić ją po Hogwarcie. Powinnam dać to zadanie Pannie Evans, ale jej nigdzie nie widzę.
- Dobrze, profesor McGonagall. - wstał i skinął głową do znikającej już za obrazem kobiety. Uśmiechnął się do stojącej z boku dziewczyny. - Ty jesteś...
- Marlena. - odwazjemniła uśmiech.
- Witaj Piękna... - James i Syriusz wstali, po czym pocałowali brunetkę w w zewnętrzną część dłoni.
- Cześć? - westchnęła i wyrwała swoją rękę z ich uścisku.
- Idziemy? - powiedział Remus i podał jej ramię.
- Oczywiście - uśmiechnęła się promiennie, po czym chwyciła go za dłoń. Nie ramie. Dłoń.
~*~
Stosy pergaminów leżały przed książką do Transmutacjj, którą właśnie czytała. Zawsze interesował ją ten przedmiot i zastanawiała się nie raz jakim byłaby zwierzęciem. Ona już to wiedziała. Wiedziała od końca czwartej klasy.
Dawno nie biegała. Wstała i zaniosła książki wraz z pracami domowymi do dormitorium, aby za chwilę pójść na błonia.
Okrągły księżyc świecił nad Zakazanym Lasem. Jego śwatło idealnie padało na twarzy rudowłosej Gryfonki. Widać było, że jest zdenerwowana. Nie zawsze można było widzieć ją w takim stanie. Zdawała sobie w stu procentach sprawę z tego, że jutro jest mecz i powinna się wyspać. Lecz ona nie mogła. Nerwy zrzerały ją od środka. Był to już taki drugi raz. Poprzedni mecz udał jej się doskonale, lecz ona nadal się bała. Wiedziała, że ma oparcie w Mary i Syriuszu, ale oni jej tak nie rozumieli. Grali przecież w qudditcha od dziecka, a w drużnie są od trzech lat.
Po chwili na miejscu dziewczyny stała dziwnie ubarwiona łania. Było to podobno zwierzę idelanie ją odwzorujące. Wbiegła do Zakazanego Lasu, aż wybiegła na polanę w środku niego, aby tam zmienić się w człowieka. Rzucała kamieniami w jezioro tam się znajdujące, przy tym zagłuszając wycie wilkołaka...
~*~
|pół godziny wcześniej|
- Glizdek! - krzyknęli James i Syriusz.
- Już idę! - mały, gruby punkcik coraz bardziej zbliżał się w ich stronę. Rzecz jasna nie obyło się bez kilku potknięć, ale udało mu się dobiec.
- No, no.. Dwadzieścia i pół minuty. - mruknął z podziwem Łapa, patrząc przy tym uważnie na zegarek - Nowy rekord. - pochwalił z ironią kolegę. - Glizdek, do nory! - wskazał palcem na korzeń Wierzby Bijącej. Chłopak w ekspresowym tempie zmienił się w szczura, który przeleciał pod korzeniami drzewa i je dziwnym sposobem zatrzymał. Jego przyjaciele weszli do tunelu ukrytego pod Wierzbą. Szli. Roześniani szli korytarzami, aż doszli do przygnębionego przyjaciela, siedzącego na starej, zniszczonej sofie.
Prawda była taka, że dla Syriusza i Jemesa pełnie były rozrywką. Traktowali to jak zabawę, nie rozumieli co czuł w tym okresie Remus. Byli niedojrzali, aby cokolwiek z tego wywnioskować. Od poczatku roku, czyli od trzech miesięcy byli animagami. Rogacz i Łapa animagię opanowali perfekcyjnie. Peter miał z nią jeszcze problem. On jako jedyny szedł tam z przymusu. Nie chciał być gorszy. Pomimo twierdzenia, że trzej Huncwoci zostali animagami tylko dla zabawy, nie można było im jednego odmówić. Zostali animagami tylko poczęści dla zabawy. Chcieli również sprawić, że ten ciężki okres Remusa będzie łatwiejszy.
Te dwadzieścia minut spędzonych w Wrzeszczacej Chacie minęło bardzo szybko... Zanim się obejrzeli na miejscu ich przyjaciela pojawiła się ogromna bestia, a na miejscach ich samych - trzy inne zwierzęta.
W planach mieli to co zawsze, czyli bieganie po Zakazanym Lesie. Skąd mogli wiedzieć co się wydarzy...
|10 minut później |
Zachowanie Lunatyka było inne niż zazwyczaj. Zawsze opanowany wilkołak, nigdy nie rzucający się na swoich przyjaciół, dzisiaj się chciał właśnie na nich rzucić. Na szczęście udało im się uniknąć bolesnego, a nawet śmiertelnego ciosu.
Biegł w szybkim tempie w nieokreślonym kierunku,bez uzasadnionego celu. Jego przyjaciele nie wiedzieli co się właściwie dzieje. Dopiero po chwili zrozumieli.
Człowiek - przemknęło im przez myśl o sekundę za późno.
Powiem szczerze mogłabym to dalej drążyć w tym rozdziale, ale postanowiłam dać Wam trochę 'dramy'. Któtki, jak zwykle. :v Rozdział nie jest najlepszym jaki do tej pory napisałam, ale ujdzie. Teraz w wakacje, będę mieć dużo wolnego czasu i rozdziały będą pojawiać się dosyć często.
Dziękuje za ponad 1000 wyświetleń. Niby to mało, bo na niektórych blogach jest zdecydowanie więcej, ale ja się ciszę z tylu.
Rozdział bardzo fajny i jak dla mnie mógłby być dłuższy. Nie mogę uwierzyć że przerwałaś w takim momencie. Jak mogłaś to zrobić ????? Oj Lily Lily oby nic się jej nie stało. Mam nadzieję że Lunatyk jej nie zaatakuje. Może uda jej sie zmienić w łanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i gratuluje 1000 wyświetleń
Gabriela Black
Witaj, kochana :)
OdpowiedzUsuńZacznę od początku, chociaż bardzo chciałabym od końca. Więc tak: Lily denerwuje się z powodu tego pocałunku, ale to dlatego, że jej się podobało. Czyli nie jest zła na Jamesa. Hm... W sumie to pewnie jest, ale najważniejsze jest to, że jej się PODOBAŁO! Aaaaaaa! ♡
Tak właśnie myślałam, że chłopcy od razu oszaleją na punkcie Marleny. Natomiast ona ma ciekawy charakter. Okazało się, że nic sobie nie zrobiła z komplementów Jamesa i Syriusza, tylko wzięła za rękę Remusa, który był po prostu sobą. To było kochane.
Dalej, Lily jest animagiem i zamienia się w łanię? Super :)
A teraz to, od czego chciałam zacząć: jak mogłaś skończyć w takim momencie? O nie! Oby nic jej się nie stało! Chociaż jakby Remus pod postacią wilkołaka zrobił jej krzywdę, James na pewno nie mógłby sobie tego wybaczyć i jego uczucia byłyby ciekawe do opisania. Ale może Lily też zmieni się w zwierzę (jeśli zdąży) i nic jej się nie stanie? Mam takie dwa typy/przewidywania przyszłych zdarzeń. Proszę, pisz szybko następny rozdział. Już nie mogę się doczekać.
Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i miłych wakacji ♡
Optimist
PS. Co do szablonu, bardzo mi się podoba, naprawdę. Zazwyczaj nie lubię takich ciemnych kolorów na blogach, ale tutaj pięknie to wygląda :*
Hej! *o*
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały, oł je! :D
Już kiedyś natknęłam się na twojego bloga, ale bodajże byłam na telefonie i zapomniałam zaobserwować i zostawić ślad ;c Wybacz, Tusiu! ;c
JAMES POCAŁOWAŁ LILY! <3 ♥♥♥ jksdfgsadksfkaskdsm! To było takie... AWWW *O* Takie....
Madafaka, zjedz pustaka! ;3 ( bk z mnie :"D) Tak na marginesie to mam dzisiaj głupi humor, a jak będę kiedyś to czytać to pewnie będę się śmiała :"D
Ona go nie odepchnęła (na początku) i jej się podobało! No, no! :D
Teraz tylko żeby Jimmy zrozumiał, że ją kocha, a nie traktował jak zdobycz... Niech on to zrozumie, bo będzie za późno!...
"- Ciebie, Evans -" - Luju, jak słodko! ♥
Hm. Teraz jak będą pracować wspólnie to może coś... Coś, coś :D
Emily i Syriusz... Zobaczymy co z tego wyjdzie! :D Fajnie, że Black nie chce jej skrzywdzić i wgl :3
Marlena... Mam nadzieję, że nie spodoba się Jamesowi i na odwrót... Bo jeśli tak to już będzie na liście moich nielubianych bohaterów :3
Rozdział bardzo mi się podobał! ^^ :D
Masz ciekawy styl pisania, lekko się czyta ;>
Szkoda tylko, że notki są takie krótkie :v
Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny! :D
Szablon jest bardzo ładny! :D
Kathrine ;*
{jily-love-forever.blogspot.com}
{zlap-jelenia.blogspot.com}
Luju dziękuję :D (nie umiem odpowiadać na komentarze)
UsuńWitam! (I ku*wa tak przy okazji)!
OdpowiedzUsuńMiałam napisany taki za*ebisty komentarz, ale oczywiście nacisnęłam nie ten klawisz i usunęłam to! GRATULEJSZYN INTELIGEJSZYN SELENE! Spróbuję go chociaż trochę odtworzyć, lecz nie wiem czy mi się uda. Na początku, sprawa najważniejsza. Chciałabym Cię bardzo przeprosić za to, że dopiero teraz komentuję ten rozdział. Ale powiadomiłaś mnie chyba godzinę po moim wyjeździe (27 czerwca), bo akurat tego dnia wyjeżdżałam na kolonie i przez dwa tygodnie nie miałam dostępu do internetu. Dobra koniec tych tłumaczeń! Przyszłam tu na rozdział, który na prawdę jest warty długiego komentarza. OMG! Rudziutka jest sarenkom (specjalnie zrobiony błąd)?! Znaczy kilka razy spotkałam się z przypadkiem gdzie Lily przemieniała się w jakieś zwierzę. Wilka, psa i kota nawet chyba, ale sarenka? NEVER EVER! Otrzymujesz u mnie kolejny punkt za oryginalność!
Mam nadzieję, iż wkrótce rozwiniesz wątek Marleny oraz Remka. Byli razem tacy słodcy (co z tego, że jeszcze dobrze się nie znają? Byli słodcy!). James i Syriusz jak na typowych facetów przystało... zachowali się jak gentelmeni względem nowej koleżanki. Z pewnością nie zwracali uwagi na jej śliczną twarzyczkę. Kogo ja chcę oszukać? Oczywiście, że byli tacy mili tylko ze względu na urodę brunetki! No, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. To w końcu Huncwoty (♥).
Jestem jednocześnie wkurzona i zaciekawiona. Wkurzona, bo przerwałaś w takim momencie, a ja jestem ciekawa co będzie dalej i wciąż muszę czekać na następny rozdział. Nie myśl tylko, że chciałam Cię obrazić albo coś. Po prostu tak bardzo mnie zaintrygowałaś końcem, że ja nie mogę!
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Selene Neomajni
PS: Chciałam wejść na Twojego bloga o James'ie i Erin, lecz zauważyłam, iż jest tylko dla zaproszonych czytelników, więc jeśli nie jest to dla Ciebie problem, byłabym wdzięczna za zaproszenie.
Ja pierdzielę... chyba w życiu nie napisałam tak długiego komentarza!
Usuń